wtorek, 4 sierpnia 2015

Chill with mgr!

Ostatnio zauważyłam, że mam mało czasu dla siebie.
Budzik dzwoni o 6.00, myję włosy, maluję się i wychodzę do pracy, w której siedzę do godziny 16.00. Chociaż rzadko zdarza się, żebym skończyła punktualnie, to jednak zanim dojadę do domu jest godzina 17.30 - 18.00. Jem obiadokolację i zasiadam do książek. Jednak nie książek, które sprawiają mi frajdę, tylko do artykułów związanych z moją magisterką. Wiem, że mogłam wcześniej się z tym uporać, ale tak szczerze, między nami... na prawdę nie miałam kiedy. Zatem zasiadam do materiałów i zaczynam "pisać". Nadałam sobie sama deadline, więc staram się jak mogę co nie jest łatwe, bo dużo spraw mam do zrobienia z pracy. Dlatego dzisiaj naszły mnie dziwne myśli. Biegając po Katowicach i szukając dojazdu do domu, zasiadłam na przystanku i zastanowiłam się gdzie jestem ja w tym całym zgiełku i pogoni za lepszym jutro? Lubię, gdy się dużo dzieje, wtedy wiem, że żyję, ale odkąd sięgam pamięcią zawsze MUSIAŁAM a nie mogłam coś zrobić. Podoba mi się, gdy w moim życiu jest określony cel. Wtedy wiem jaką ścieżką mam podążać. Wspinanie się po drabinie społecznej, zawsze coś dla mnie znaczyło, nie wiem dokładnie co, ale na pewno było to COŚ ważnego. Gdy usiadłam dzisiaj przy biurku, aby znowu zacząć pisać pracę, zauważyłam na Facebookowym funpage'u, że zostało udostępnione zdjęcie, które wywołało we mnie uczucie pragnienia. Wszystko co na nim było zechciałam posiadać od zaraz. W sumie wszystkie przedmioty mam, tak więc na co czekać? Dzisiaj ogłaszam dzień dla mnie, ale żeby nie mieć wyrzutów sumienia, zamiast książki, która od miesięcy leży na szafce nocnej, wezmę tą którą, muszę czytać, bo dotyczy amerykańskich miast.
A wy jakie macie plany na dzisiaj?

2 komentarze:

  1. Mega blog !
    Zapraszam do mnie ; flarri.blogspot.com
    Myśle że zostawisz po sobie jakiś ślad ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)!
      Pewnie komentarz pozostawiony, bardzo fajny blog :)

      Usuń