poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Wiejskie mini wakacje

Wiecie gdzie znajduje się koniec pola? Ja wiem! W Koniecpolu! Dbumtsss...

Wolny piątek w pracy oznacza tylko jedno - mini wakacje, aż do wtorku (szaleństwo)! Przyjechałam tu z magicznym planem: napisać rozdział pracy magisterskiej... I choć chęci były ogromne to jedyne co zrobiłam to przeczytałam książki dotyczące obrony (zawsze to coś). Zrobiłam sobie totalny detoks od miasta, zgiełku, makijażu na twarzy, mycia włosów... okej wiem przesadzam, ale cóż mogę poradzić gdy uwielbiam ten stan, gdy wstaję wcześnie rano, mój pies biega gdzie chce, bez smyczy a ja oglądam naturę o wschodzie słońca? Cisza, śpiew ptaków  i szum lasu wpływa kojąco na moją duszę jak dobra muzyka.
Ostatnio zastanawiałam się czy jestem człowiekiem stworzonym do życia w mieście czy na wsi/na uboczu. Z jednej strony uwielbiam, gdy coś się dzieje. Miasto (zwłaszcza nocą) jest bardzo urokliwe, lubię wtedy jeździć samochodem i oglądać przez okno migoczące latarnie. Z drugiej strony, śniadania i picie herbaty na świeżym powietrzu, kury piejące za płotem i krowy muczące na trawie - wszystko to składa się na idealny obraz miejsca do zamieszkania. Zdaję sobie sprawę, że  życie codzienne w obu miejscach wyglądają zupełnie inaczej aniżeli na wakacjach. Jednak wydaje mi się, że połączenie sielskości z miejskością byłoby dla mnie najlepszym rozwiązaniem.
A Wy co najbardziej lubicie w miejscach w których mieszkacie? 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz