poniedziałek, 11 stycznia 2016

Internetowy ekshibicjonizm emocjonalny

Miałam dzisiaj w planach pisać na inny temat, niemniej jednak wydarzenia, które dzisiaj obiegły internetowy świat nie pozwoliły mi pozostać bierną w jednej ważnej sprawie.  Dzisiejsze social media zostały zdominowane przez Leonardo Dicaprio, który wczoraj odebrał statuetkę Złotego Globu (sławę zapewniła mu jego reakcja, gdy obok jego ramienia przeszła Lady Gaga). Druga informacja, już nie tak wesoła - śmierć legendy, Davida Bowie. I pomimo, że bliżej mi do zacięcia filmoznawczego nie będę tutaj prognozowała wygranej podczas uroczystego rozdania Oscarów, ani nie będę przedstawiała filmy, w których zagrał Bowie. Nie chcę się wymądrzać i być patetyczna, moją uwagę zwróciło coś zupełnie innego. Od czasu kiedy mamy erę wszystkich portali społecznościowych, (których nazw nie muszę sądzę, że znacie ich więcej niż ja kiedykolwiek poznam), większość osób swój smutek i żal uzewnętrznia na tak zwanym Wall'u. Nie uważam tego za coś złego.



Kiedyś smutki wylewało się w pamiętnikach, dziennikach czy na ramieniu kogoś bliskiego, dzisiaj ten zasięg jest większy. Dlaczego? Wydaje mi się, że każdy z nas ma inne pobudki, które sprawiają, że uzewnętrzniamy swoje uczucia. Gdy coś nas zachwyca, udostępniamy to na swojej stronie. Gdy coś nas smuci lub złości dajemy upust tej burzy, która kiełkuje, gdzieś w środku, pisząc pełne nienawiści słowa w okienku "o czym teraz myślisz?". Tak było również dzisiaj, wiadomości wesołe i smutne przeplatały się ze sobą cały dzień. W bałaganie informacji zobaczyłam jak jeden ze znajomych napisał "celebrowanie starty na Facebooku to jedynie...". I teraz pytanie, czy to prawda. Czy celebrowanie straty na portalu społecznościowym jest pójściem na skróty? Pod tą wiadomością pojawiło się bardzo dużo kciuków w górę oraz kilka komentarzy, z których jasno wynikało, że takie zachowanie to hołd złożony wielkiemu artyście.
W końcu nie każdy z nas ma  możliwość odwiedzić kraj w którym pochowany jest artysta przez nas ceniony. Dlatego jak inaczej celebrować odejście wielkiej gwiazdy? Czy powiedzenie kilka pięknych słów, dodanie twórczości artysty i umieszczenie tego na swoim profilu jest czymś zniważającym? Ja sama dzisiaj taki gest wykonałam i nie uważam tego za coś złego. Nie wydaję mi się, że jest to robota na pokaz. Dzielę się wieloma rzeczami ze znajomymi i obcymi sobie ludźmi. Korzystam jak tylko można z tego co pozytywnego może ofiarować internet i jakie możliwości daje. Wiadomo, że wiele osób umieszcza takie informacje, bo chce być na topie. Jednak nie do mnie należy ocenianie, kto na kim stara się wybić. Pamiętajmy również, że każdy z nas jest inny, jedni przeżywają smutek osobiście i indywidualnie, drudzy kamuflują swoje emocje, inni znowu lubią uzewnętrzniać swoje myśli i przemyślenia dotyczące wielu aspektów własnego życia (tak jak robię to właśnie ja tutaj, teraz).
Inaczej wygląda sprawa, gdy odchodzi ktoś bliski z naszej rodziny. Wtedy podobne uzewnętrznianie uznawane jest przez większość jako coś bulwersującego. Często myśli się o takiej osobie w kategorii "lubi się użalać" lub "lubi zwracać na siebie uwagę". Nie przychodzi nam do głowy, że osoba po stracie kogoś bliskiego może potrzebować wielu słów otuchy, nawet takich, które są napisane jako komentarz. Dzięki czemu można powracać do kilku zdań umieszczonych przez znajomych, z którymi niekiedy nawet nie siadamy w autobusie, bo przecież lepiej słuchać muzyki w słuchawkach. Dlatego pamiętajcie, że każdy na swój sposób reaguje na pewne wydarzenia :). Żyjemy bez wątpienia w świecie ekshibicjonizmu, gdzie nie każdy ale większość z nas pragnie odczuć na własnej skórze to co czują gwiazdy tylko na mniejszą skalę. W końcu nie codziennie biegają za nami paparazzi, ale kto wie co przyniesie przyszłość. Jedno jest ważne, pamiętać należy zawsze nie tylko w jeden dzień i to tyczy się wszystkiego :)
Źródło fot./http://news.bfnn.co.uk/
Spokojnej nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz