poniedziałek, 21 listopada 2016

Perfect Selfie? Why not!


Pamiętam czasy, gdy posiadanie aparatu analogowego to było na prawdę COŚ. Trzeba było zaplanować każde zdjęcie, tak aby nie zmarnować żadnej klatki z kliszy. Pamiętam również moment, kiedy na rynek zaczęły wychodzić pierwsze aparaty cyfrowe. Pojemność karty, która notabene była niesamowicie droga, nie przewyższała 64 MB, a to również było swego rodzaju ograniczenie. Pamiętam, że to właśnie wtedy wykonałam pierwsze Selfie na wakacjach w Egipcie, a tata powiedział "nie marnuj miejsca". A jak to wygląda teraz?


Ludzie od zawsze tworzyli coś związanego z własną osobą, czy to autoportrety, autobiografie... Czy jest to związane z uwielbieniem samego siebie? Próżnością? Nie! Według mnie jest to całkiem fajna zabawa i niezwykła pamiątka. A dodatkowo na przestrzeni lat można zauważyć, że różne trendy jak chociażby na tak zwany "kaczy dziubek" przemijają i zastępują je inne równie ciekawe pozycje.


Dzisiaj robienie sobie samemu zdjęcia nie jest obciachem. Nasze zdjęcia zrobione z "ręki" często zdobią nasze profile na różnego rodzaju portalach społecznościowych. Jadąc na wakacje nikt się dziwnie nie spojrzy, na osobę, która wyciąga telefon z kieszeni  i na tle na przykład Wielkiego Kanionu, robiąc śmieszną minę i pstryka zdjęcia własnej osobie.

Najczęściej do robienia selfie służą nam telefony. Dlaczego? Z trzech prostych przyczyn.
Po pierwsze mamy dostęp do kamery z przodu.
Po drugie mamy bezpośredni podgląd na ekranie, dzięki czemu widzimy czy bardziej przypominamy Heathe'a Ledgera odgrywającego rolę Jockera czy Monicę Bellucci.
Po trzecie szybko i łatwo przerobione zdjęcie możemy dodać do wszystkich Social Mediów, z którymi jesteśmy połączeni, bez zbędnego szukania kabelka, laptopa, miejsca...

Jednak nie może być tak kolorowo! Jest jedno, wielkie PRIMO, które przemawia niestety na niekorzyść tej formy autoportretu. Mianowicie słaba jakość zdjęć z przedniego aparatu. I choćbyśmy starali się jak wszyscy diabli, to zdjęcie nigdy nie dorówna jakością, zdjęciu, które wykonane jest prawdziwym aparatem. Jak zatem połączyć przyjemne z pożytecznym?

Gdy jesteśmy na wakacjach lepiej wiedzieć jak wychodzimy na zdjęciach i na bieżąco poprawiać swój wygląd, kadr, odpowiednie oświetlenie itp., niż później martwić się, że pomimo pięknego widoku zwiedzanego miejsca, zdjęcie jest rozmazane lub nasz makijaż nie spełnia odpowiednich norm estetycznych (nie uwierzę, jeśli usłyszę, że Wam się to nie zdarzyło). Dlatego jednym z takich aparatów, który spełnia wszystkie wymagania do tworzenia kreatywnych zdjęć jak i selfie jest nowy Olympus PEN E-PL8. Ekran jest odchylany, dzięki czemu mamy bardzo dobry podgląd na wszystko co jest aktualnie przez nas rejestrowane. Dodatkowo! Wiadomo jak wyżej wspomniałam jest to aparat z wymiennymi obiektywami i dobrą optyką w zestawie, a zatem jakość zdjęć jest nieporównywanie lepsza, od tej wykonanej telefonem komórkowym. A gdyby było tego mało, można wykonać zdjęcie poprzez dotknięcie wysuwanego ekranu.
Jeżeli martwicie się, że trzeba będzie męczyć się z przenoszeniem karty, aby zgrać wykonane zdjęcia na laptop, a następnie na telefon, aby móc je udostępnić, to na szczęście aparat bardzo szybko połączy się za pomocą Wi-Fi oraz OLYMPUS Image Share z telefonem dzięki czemu w 3 minuty wszystkie nowe zdjęcia w dobrej jakości pojawią się na naszym urządzeniu mobilnym. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zwróciła uwagi na to co od początku zawładnęło moim sercem - WYGLĄD! O matko jakie to urządzenie jest retropiękne. Nie potrafię określić swojego zachwytu nad designem tego urządzenia. W głowie mam już całą masę stylizacji pasujących do nowego aparatu.


Dlaczego akurat Panna Sasna zasługiwałaby na nowe urządzenie? Otóż jak sami wiecie, rozpoczęłam  nową "działalność" na YouTubie, do której śledzenia Was zapraszam! Problem w tym, że wszystko co posiada ekran podglądowy, który można wysunąć jest bardzo pomocne podczas nagrywania filmów w pomieszczeniu oraz na zewnątrz, a to znacząco poprawiłoby kondycję i wygląd moich vlogów. Uwielbiam kręcić vlogi i niekiedy, gdy chcę złapać ostrość na coś co mnie interesuję mam z tym problem dlatego ujęcia muszą być powtarzane. Kolejnym problemem jest również film instruktażowy dotyczący makijażu, bez podglądu trudno jest wszystko uchwycić. Dodatkowo jak dotąd nie miałam jeszcze swojego aparatu. Mam ten plus, że chłopak jako miłośnik nowości elektroniki zawsze wiele rzeczy mi pożycza, ale jak na Pannę przystało, wolę być samodzielna, dlatego nie pogardziłabym, gdyby takie cudeńko jak Olympus PEN E-PL8 trafiłoby w moje ręce. Wtedy jestem bardziej niż pewna, że stworzyłabym cuda nie z tej ziemi!


zBLOGowani.pl

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe podejście do tematu :) Wyglądasz na bardzo sympatyczną osóbkę i dlatego zostaje i obsewuje bloga :D

    OdpowiedzUsuń