niedziela, 5 czerwca 2016

"The Witch" horror?


Ostatnio na blogu cały czas relacjonuje wydarzenia, które miałam okazję odwiedzić. Oczywiście nie ma w tym nic złego, ale jednak dawno nie zawitało tu to co kocham najbardziej - Pseudorecenzja filmowa! Ok! To lecimy z tym kokosem! Będzie to dla mnie nowość, bo horror to najmniej przeze mnie lubiany gatunek filmowy.


Ostatnio mam okazje bywać w kinie na premierach superbohaterów, enemef z X-menami, to jedno z lepszych prezentów jaki mogłam sobie zafundować! Znowu Capitan America to niestety spore rozczarowanie, może gdybym również mogła zobaczyć wszystkie trzy części nie odczułabym takiego rozczarowania. I choć słyszałam recenzje, które zupełnie odwrotnie oceniały te dwie nowe produkcje Marvelowskie to ja z całą miłością do Chrisa nadal nie zmienię swojego zdania i nie chodzi tu o Fassbendera i jego Solidarnościowe pobudki jako robotnika. Jeden wniosek nasuwa się od razu na myśl: w takich produkcjach to druga część jest najlepsza. Ostatnio nie mam czasu dosłownie na nic, co nie jest związane z pracą! Włosy muszę zafarbować i tak już od miesiąca sobie to powtarzam, nie mówiąc o nadrobieniu blogowych notek lub samemu napisaniu czegoś nowego. Dlatego spędzając jedną noc w domu na leniuchowaniu, bez dodatkowej pracy, przypadła kolej na szanownego Pana A. aby wybrał film, który możemy zobaczyć razem. Powinnam z doświadczenia wiedzieć, że wybór padnie na to co w normalnych warunkach, kierowana własną intuicją bym nie wybrała. No ale stało się padło na horror. Jak już na samym początku wspomniałam jest to najmniej lubiany przeze mnie gatunek filmowy, ale nie byle jaki, bo był to film, który został nagrodzony w kategorii "Nagrody reżyserskie" na festiwalu Sundance. Czuję niezwykłą więź z tym festiwalem i choć stracił już sporo ze swojej dawnej magii to nadal można poznać całą masę dobrych filmów, które nie zawsze przez szum informacyjny do nas docierają.

Sundance Film Festival to festiwal filmów niezależnych. W tym roku polska dostała kilka dobrych nagród, między innymi za film "Moje córki krowy". Jeżeli nadal nie kojarzycie tej nazwy to może przybliżę Wam ją innymi tytułami. To właśnie tutaj zdobyli sławę tacy twórcy jak: Quentin Tarantino, ze swoim "Pulp Fiction" jak również Aranofsky, którego bardziej kojarzyć możecie z "Requiem dla snu" niemniej to właśnie podczas festiwalu reżyser postawił wszystko na jedną kartę, wykładając pieniądze na swój pierwszy film "Pi" i wygrywając główną nagrodę. A potem poszło już z górki.

Więcej poleceń nie potrzebowałam, przebolałam fakt, że panicznie boję się horrorów i zaczęliśmy oglądać film! Jaki? Oczywiście "The Witch" w reżyserii Roberta Eggresa i uwaga, uwaga leci ciekawostka. Jest to pierwszy film tego Pana i dodatkowo pierwsza taka ważna nominacja i wygrana! Więc podwójne owacje na stojąco! Stylistyką i historią najbardziej przypominał mi "Osadę" z 2004 roku w reżyserii  M. Night Shyamalana, gdzie zagrał między innymi Adrien Brody czy Joaquin Pheonix ale też Sigourney Weaver oraz Bryce Dallas Howard. Z tą różnicą, że ten film oceniłam na 5/10, a opowieść czarownicach na solidną 8/10. Dlaczego? Czytajcie dalej a się przekonacie.

Eggres przedstawił historię pierwszych pielgrzymów na ziemi wielkiej i wspaniałej odkrytej przez Kolumba - Ameryce. Wszystko zaczyna się, gdy rodzina zostaje wygnana ze wspólnoty za swoje poglądy na temat obowiązującej religii. Małżonkowie wraz z piątką dzieci zamieszkują na skraju lasu, do którego nie powinno się zapuszczać samemu (wiadomo, przestrzegają przed tym już bajki czytane do snu). Od tego czasu starają się ułożyć sobie normalnie życie. Jednak wciąż spotyka ich niewytłumaczalne nieszczęście - giną pociechy ich życia. Więcej zdradzać nie będę ponieważ nieźle bym Wam tu zaspoilerowała, a jestem w tym podobno najlepsze (po tym jak nieświadoma ujawniła na facebooku kim jest plotkara, 4 osoby usunęły mnie ze znajomych na Facebooku, a reszta chciała mnie zabić nie tylko za sprawą komentarzy).

Warto zwrócić uwagę na charakterystycznie przytłumione kolory zastosowane. Jak wiadomo wszystko w filmie ma znaczenie, więc i w tym przypadku jest to zabieg specjalny stosowany w takich filmach, aby wzbudzić dreszczyk emocji i grozy, bo wyobrażacie sobie silnie jaskrawy film, który ma wywołać u was poczucie lęku?  Za wyjątkiem klauna w "the Witch" można spotkać wszystkie moje fobie w jednym: las jest ciemny, przygnębiający, a każde drzewo w pobliżu jest niemalże ogołocone z liści, do tego mamy jeszcze bliźniaki śpiewające w kółko jedną piosenkę o czarnej kozie, XVII wiek, lniane czepki i długie suknie, łącznie pakiet startowy, aby półtorej godziny spędzić z zamkniętymi oczami. Ok, ale nie było aż tak źle, jak podczas seansu "Obecność", ale to pewnie za sprawą, że tamten film miałam okazję zobaczyć w kinie,a "The Witch" w łóżku z błękitnym kocykiem w kwiatki. Dlatego film  2013 roku i "The ring" to dla mnie takie horrory z krwi i kości, bo jak wiadomo dzisiaj, nawet "Zmierzch" nosi miano filmu grozy, co nie zmieni faktu, że po seansie jedyne stwierdzenie jakie nasuwa się nam na myśl to: "to było STRASZNE!" i nie mówię tu o walorach fabularnych! Nie dajcie się zwieść, często thillery (nie mylić z trailerami) są o wiele gorsze. Jaka jest różnica? Zasadnicza - horror porusza tematykę zjawisk nadprzyrodzonych, dlatego znajdą się tej kategorii wszystkie duchy, opętanie, wilkołaki etc. Znowu thiller to nic innego jak film, w którym nieszczęścia i zagrożenia są wywołane przyczynami naturalnymi lub zaburzeniami psychologicznymi, na przykład morderstwa seryjnych morderców.

Podczas seansu nie opuszczało mnie poczucie strachu i lęku co się zaraz stanie. Do końca nie wiedzieliśmy też co uznać za prawdę a co za fałsz. Jednak jedno na co warto zwrócić uwagę to przede wszystkim walory estetyczne całego filmu. Zdjęcia są po prostu niesamowite! Każdy kadr, ujęcie można wyciąć i włożyć za ramkę, a ja po prostu uwielbiam momenty, w których obrazem mogę nacieszyć oko! Więc jeżeli lubicie umiarkowany strach, okraszony doskonałymi zdjęciami a do tego historie oparte na faktach to podpisuję się rękami i nogami, że warto zobaczyć najnowszy film Roberta Eggresa "The Witch".

4 komentarze:

  1. Ajjj, a ja od takich filmów stronię jak się tylko da :p
    Nie lubię uczucia strachu, dlatego jeżeli tylko mam okazję, to unikam takich właśnie produkcji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mam i nic mnie nie przekona do tego, żebym zmieniła swoje podejście. O wiele przyjemniej czuje się wychodząc z kina z świadomością, że nic nie czyha na moje życie, jednak w tym przypadku nie było dużo strachu a wręcz zachwyciłam się wszystkim co zostało zaproponowane :)

      dziękuję za odwiedziny kochana! :)

      Usuń
  2. My za to uwielbiamy horrory, a raczej ja, chociaż zawsze mniej więcej w połowie żałuję, że chciałam oglądać - ze strachu oczywiście :D co nie zmienia faktu, że co nieco już obejrzeliśmy, a przynajmniej te najlepsze i teraz pozostaje tylko obchodzić się smakiem przy produkcjach, które zapowiadają się strasznie a nic z tego nie wychodzi ;)
    the witch oglądaliśmy jakieś dwa miesiące temu z czarem i muszę przyznać, że jest to jeden z 5-6 horrorów, które stopowałam w międzyczasie ze względu na zbyt duże napięcie, potęgowane wg mnie zwłaszcza muzyką - nie wiem czy zapomniałaś o niej wspomnieć, czy na Tobie nie zrobiła aż takiego wrażenia, ale dźwięk w tym filmie sprawiał, że myślałam, że oszaleję :D
    ale generalnie mi się podobało, też oglądaliśmy w domu, więc w kinie pewnie byłby 100x lepszy (chociażby ze względu na muzykę i jakość obrazu) :D
    kochana, a ile ja mam do nadrabiania na blożkach! aż strach myśleć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten film jest przede wszystkim artystyczny w swoim budowaniu napięcia i całym obrazie :) Zapomniałam napisać o dźwięku, właśnie moja duma filmoznawcy umiera! Hahaha! Wiedziałam, że czegoś mi tutaj brakowało, a jednocześnie zapomniałam o tym co jest najważniejsze w każdym filmie grozy - dźwięk. Bez niego w sumie, oglądalibyśmy całkiem niesmacznego komedie :)
      Dzięki za odwiedziny i cieszę się, że po sesji wracasz do żywych :)

      Usuń