czwartek, 3 marca 2016

Ecorcowe refleksje poOscarowe

Wiem, że szumu Oscarowego macie już powyżej dziurek w nosie, ale musiał nadejść tutaj ten moment, w którym wszystkie filmy nominowane, w głównych kategoriach udało mi się zobaczyć i nastała ta wyczekiwana długo noc, w której przekonałam się czy moje typy pokrywają się z wyborami Amerykańskiej Akademii Filmowej. W zeszłym roku szło mi na prawdę kiepsko. Kierowałam się serduchem i dokładnie nie pamiętam ale współczynnik wynosił około 5/24 - tak, to był bardzo kiepski wynik. W tym roku postanowiłam wszystkie filmy zobaczyć od deski do deski, ale również pisanie do Was pozwoliło mi poukładać myśli i wybrać pewniaki Oscarowe. W tym roku polepszyłam swój wynik 12/24 czyli dokładnie 50%, co plasowało mnie na 2 miejscu wśród znajomych. Nie udało mi się zgarnąć puli pieniędzy na jaką się składaliśmy, ani humusu, ale i tak jak co roku zabawa była przednia. Cały rok czekaliśmy na ogłoszenie wyników, najpierw nominacje - następnie wygranych w naszym odczuciu, następnie wielkich wygranych. Internet huczał od memów z Leo DiCaprio, który dostanie/niedostanie Oscara.






Przechodząc już do wątku głównego, a mianowicie do samej gali. Zawsze staram się oglądać galę zaczynając od czerwonego dywanu, kończąc na napisach końcowych. I nie myślcie, że jestem żółtodziobem i oglądam galę dopiero od 2 lat, o nie, nie, nie... Na szczęście moja mama miłośniczka filmów zawsze pozwalała mi do końca siedzieć przed telewizorem, żebym mogła podziwiać wszystkie gwiazdy. Uwierzcie (lub nie, jak kto woli) nigdy nie zasnęłam na gali rozdania nagród, nawet wtedy gdy miałam mniej niż 12 lat. Wiem, że to może nie jest poprawne pod względem pedagogicznym, ale jestem bardziej wdzięczna mamie niż na nią zła. Dzięki temu mam całościowy pogląd na sytuację, która nieprzerwanie trwa od 1929 roku, w ostatnią niedziele lutego. Zawsze powtarzam, że dla Europejczyka ważniejszy powinien być festiwal w Cannes, Berlnie, Wenecji etc... Jednak kto z nas nie kocha Hollywood? Pomimo, że miejsce to ocieka złotem, zakłamaniem,  przekrętami i wszelkimi siłami zła pełzających po padole ziemskim. To jednak to co nas urzeka, to happy end z sztucznym uśmiechem białych zębów i powierzchownym pięknem. Gwiazdy lśnią, prowadzący gale wykraczają poza granice dobrego smaku, a wszyscy i tak się z tego śmieją, suknie się plączą, aktorzy całują aktorki, nikt nie jest przygotowany a jednak wyciąga kartkę na której wypisane są nazwiska osób, którym chce się podziękować i tak w kółko. Jeżeli oglądaliście lub oglądalibyście tegoroczne rozdanie nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej nie zawiedlibyście się, z jednym wyjątkiem - w tym roku brakowało show. Potrafię przypomnieć sobie naprawdę niesamowite gale. Jedna, która utkwiłam mi wyjątkowo mocno w pamięci, zapewne dlatego, że była stosunkowo niedawno to gala poprowadzona przez Ellen Degenerese. Nie mogę zapomnieć też o uroczystości gdzie prowadzącymi była Whoopi Goldberg czy Tom Cruise. Tym razem myślałam, że Chris Rock jako zawodowy komik pociągnie tę galę, a wszystkie oczy w Dolby Theatre i przed telewizorami będą zwrócone tylko na niego - prowadzącego. Jednak szum, który powstał przed samą ceremonią na temat białych Oscarów przysłonił wszystko co miało być śmieszne (i dobrze?). Uważam, że jest to istotne, aby upominać się o poprawność polityczną podczas takich uroczystości, niemniej jednak częstotliwość niepoprawnych komentarzy sprawiła, że w pewnym momencie zrobiło się bardzo niesmacznie. O czym mowa? Ja rozumiem, że ludność Afroamerykańska może mieć pretensje jako spora część mieszkańców Ameryki, jednak ja się pytam, czy Azjaci też się buntują, że o to po raz kolejny ich film nie jest nominowany w głównych kategoriach. Dodatkowo czy rdzenni Amerykanie, wszczynają agresje w około, że na miejscu Dolby Theatre, żyło kiedyś ważne plemię, a gala Oscarowa nigdy nie wspomina poległych w licznych walkach? Rozumiem żal i rozgoryczenie Afroamerykanów, nie dziwie im się, nikt nie lubi być wykluczanym z grupy, zwłaszcza podczas Black History Month. Jednak może nie zrozumiałam dostanie wszystkich żartów, ale w połowie zaczęłam czuć się jak rasistka, ponieważ dobitnie mi to wpajano.



Tak moim motywem przewodnim była Rose z Titanica

Najwspanialsza Proxima Centauri, która popełniła prawie wszystkie moje zdjęcia (http://proxima-centauri.pl/)
Wszyscy filmoznawcy z zeszłego roku


Emocje po rozdaniu Oscarów. Jest po godzinie 6:30 czasu polskiego. Emocje opadają, pełne napięcia myśli wciąż jak czarne chmury (albo komentarze Anny Wędzikowskiej) wiszą w naszym umyśle. Wiele z tegorocznej gali można było przewidzieć, na przykład: Oscar dla Leoanrdo DiCaprio, Ajandro Iniaritu, Brie Larson, czy dla filmu "Syn Szawła". Miłym zaskoczenie jest fakt, że aż 6 statuetek powędrowało do twórców "Mad Maxa", a"Zjawa" nie wygrała w głównej kategorii i musiała ustąpić miejsce "Spotlight". Niemiłym zaskoczeniem było z całą pewnością pominięcie "Nienawistnej 8" oraz "Gwiezdnych Wojen", które wróciły "do domu" z pustymi rękami. W tym roku bardziej emocjonujące były dla mnie kategorie - Aktor i Aktorka drugoplanowa. Aktorzy nominowani w tych kategoriach zagrali role bardziej niejednorodne, zapadające w pamięci bardziej niż Ci odgrywający role pierwszoplanowe (czyż to nie paradoks?). Ale kto bardziej nie pokochał Alicie Vikander niż Jennifer Lawrence? Czy Tom'a Hardy'ego niż Matta Damona? Podczas ogłaszania wyników w tych "pobocznych" konkurencjach, zdecydowanie można było odczuć więcej napięcia i zdenerwowania. No i oczywiście w tych kategoriach źle obstawiłam, co przypieczętowało moje drugie miejsce wśród znajomych. Niemniej jednak zgadzam się z werdyktami. Wszystkie wygrane i przegrane usatysfakcjonowały moją osobę, z wyjątkiem reżyserii czyli Iniaritu. Jak już wcześniej pisałam na blogu, "Zjawa" była filmem, który plasował się na mojej liście jako "Big Disappointment". Niemniej jednak ucieszyłam się, gdy usłyszałam z ust Julian Moore "And the winner is... Leonardo DiCaprio". Nie tylko dlatego, że na niego postawiłam i byłam o krok bliżej od hummusa, ale dlatego, że cenie sobie go bardzo jako aktora i role, które kreuje. Jednak nie oszukujmy się, konkurencja w tej kategorii nie była nad wyraz wyszukana. Miodem na moje serce była przemowa laureata, która nie tylko mnie doprowadziła do wzruszenia.
To za co możemy kochać galę lub ją nienawidzić mogłabym tutaj wymieniać bez końca. Jedno jest pewne to jaką popularnością cieszy się to wydarzenie z roku na rok jest niesamowitym zjawiskiem kultury popularnej. Nie chodzi mi tylko o rozdanie nagród, ponieważ wiadomo, że to klasa sama w sobie, ale o całą aurę wyczekiwania a następnie wszystko co jest po zakończeniu gali. Uwielbiam wtedy przeglądać portale społecznościowe, gdzie gwiazdy co rusz udostępniają zdjęcia zza kulis. Wtedy przekonujemy się, że oto przed telewizorami oglądaliśmy zwykłych ludzi, a nie bożyszcze ekranów.

Źródło./ Stopklatka.tv


Źródło./ Stopklatka.tv

Źródło./ Stopklatka.tv



Na temat polskiej relacji Pani Anny Wędzikowskiej nie będę się wypowiadała, ponieważ ile ciekawostek na temat rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej można przeczytać, tyle nieudolnych komentarzy "dziennikarko-aktorko-prezenterki" mogłabym tutaj umieścić. Gdy jechałam do pracy po nieprzespanej nocy, głowa strasznie mnie bolała. Myślę, że nie było to spowodowane zmęczeniem, tylko często powtarzalnym ruchem tzw. "facepalm". Dlatego chcę uniknąć powtórzenia tego niefortunnego zabiegu na mej facjacie.
Już wracam do żywych, będę pisała już więcej o wszystkim nie tylko filmowo, ale obiecuję Wam jedno - zrecenzuje jeszcze dwie nominacje. Nie będzie to "Spotlight", boję się brnąć w politycznej brei. Zwłaszcza, że media czy to w telewizji czy gazecie, a nawet radiu doskonale okrążają ten temat. Do tego stopnia, że ostatnio, ktoś się mnie zapytał "a tak serio to o czym jest ten film, ty mówiłaś co innego a ja słyszę co innego". Dlatego skupię się na filmach trochę pominiętych przez akademię ale również przez polskie kina. Chcę zestawić ze sobą dwa dzieła "45-lat" i "Pokój" tak, aby wyszedł z tego tekst, który Was pochłonie w całości, ale na to moi kochani i mili potrzebuję czasu :)
A wy macie jakieś sugestie, co szczególnie zwróciło Waszą uwagę podczas tegorocznego rozdania nagród?
Widzieliście kiedyś jak wygląda Oscar od tyłu? Teraz już wiecie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz